Robert Prygiel Mam nadzieje ze poradze sobie i w Radomiu
data dodania: 23-07-2009, 17:55

Robert Prygiel: Mam nadzieję, że poradzę sobie i w Radomiu.
 
- Działacze przywitali Pana bardzo serdecznie, ale od razu przedstawili wysokie wymagania co do Pańskiej gry. Nie obawia się Pan, że nie sprosta ich oczekiwaniom?
- Cóż, działacze są od tego, żeby przedstawiać swoje oczekiwania. Ale prawda jest taka, że w siatkówce żaden zawodnik sam ani nie wygra, ani nie przegra meczu. Co do tych ciepłych słów, wiadomo, że są miłe, ponieważ zawsze wpływają na człowieka budująco, jednakże wolałbym je słyszeć po zakończeniu sezonu. Jeśli dobrze się zaprezentuję, wówczas takie pochwały mogą padać, bo będzie to oznaczało, że spełniłem swoją rolę. Co do presji wyniku, zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Obecnie największym obciążeniem dla mnie będzie gra przed radomską publicznością, w moim rodzinnym mieście, gdzie większość osób na trybunach to moi znajomi...
 
- No właśnie, jak to będzie powrócić na radomski parkiet po siedmiu latach przerwy?
- Zobaczymy, czas pokaże. Na pewno nie będzie łatwo. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, grałem na różnych kontynentach i w różnych klubach z różną presją, raz z lepszym, raz z gorszym powodzeniem i nie było źle. Także mam nadzieję, że poradzę sobie i w Radomiu.

- Czy zdążył już Pan poznać wszystkich zawodników?
- Ja wszystkich zawodników mniej więcej znałem. Na bliższe poznanie przyjdzie jeszcze pora, bo nie da się tego zrobić w ciągu jednego dnia. Z wieloma zawodnikami mogłem się zmierzyć w lidze, z niektórymi miałem kontakt w reprezentacji. Jedyną niewiadomą są Kubańczycy, ale myślę, że z czasem złapiemy dobry kontakt.

- Jak znajduje Pan atmosferę w zespole? Czy będzie tak przyjazna jak na wtorkowym treningu podczas gry w piłkę nożną?
- Mam nadzieję, że na następnych treningach będziemy bardziej zaangażowani, bo mecz oddaliśmy praktycznie bez walki (team złożony z nowych zawodników i Kubańczyków przegrał zdecydowanie, różnicą kilku bramek - przyp.aut.)... A tak na poważnie, wiadomo, że atmosferę w zespole w dużej mierze kształtują wyniki. Jeśli będą dobre, przełoży się to i na drużynę. Wydaje mi się, że utworzymy kolektyw, ponieważ nie widzę tutaj gwiazd, które się lubią medialnie udzielać. Często takie gwiazdorstwo przeszkadza przy tworzeniu jedności w zespole.

- Wracając jeszcze na chwilę do piłki nożnej, na boisku widać było Pana zaangażowanie w każdą akcję. Chyba lubi Pan ten sport?
- No, chyba tak jak każdy chłopak, lubię grać w piłkę nożną. Poza tym, miałem dwa miesiące wolnego, dlatego chciałem zmęczyć się jak najbardziej, by przygotować organizm do wysiłku.

- Na koniec chciałabym jeszcze zapytać o wakacje. Gdzie Pan je spędził i czy zdążył Pan wypocząć, w końcu przygotowania do sezonu zaczynają się stosunkowo wcześnie?
- Na szczęście zdążyłem, ponieważ mniej więcej od połowy maja miałem już wolne. Wakacje spędziłem w ciszy i spokoju na swojej działce nad jeziorem na Kujawach, gdzie odwiedzali mnie znajomi. Żyć nie umierać... Chociaż ostatnie dwa tygodnie mnie nudziły i marzyłem tylko o tym, by móc się zmęczyć tak, jak dzisiaj.


rozmawiała Agata Kołacz, SportRadom.pl
 
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja