data dodania: 27-07-2009, 19:59
Robert Prygiel: Każdy trener ma inne metody

Jeden z najlepszych w historii radomskiej siatkówki zawodników, zdecydował się powrócić do rodzinnego miasta. Z Robertem Pryglem, nowym zawodnikiem Jadaru Radom rozmawiał Jerzy Stobiecki, dziennikarz Echa Dnia.
- Pierwsze treningi z druzyną Jadaru Radom za Tobą. Pierwsze spostrzeżenia?
- Widzę pewne różnice. Każdy trener ma inne metody. Chociaż cel jest ten sam, aby przygotować drużynę fizycznie jak najlepiej do sezonu, żeby nabrać siły i wytrzymałości, to każdy inaczej chce go osiągnąć. Ostatnie dwa lata w Jastrzębskim Węglu, ten etap przygotowań wyglądał zupełnie inaczej. Na przykład biegaliśmy krótko, około 30 sekund, ale bardzo szybko.
- Większość zawodników jest Ci znana. Nie masz chyba kłopotów z aklimatyzacją?
- Niektórych znam lepiej, innych mniej, z kilkoma znam sięna stopie koleżeńskiej, z Maciejem Pawlińskim i Marcinem Kocikiem grałem w Czarnych Radom, więc nie czuję się tak jakbym wchodził do nowej drużyny. Chociaż jest pewien dreszczyk, jednak to nowe zasady, nowa szatnia.
- W trakcie spotkania przed pierwszym treningiem, prezes Tadeusz Kupidura przyznał, że bardzo liczy na Twoją dobrą grę i na to, że będziesz filarem zespołu. Czy to Cię paraliżuje?
- Broń Boże! Nie mam obaw. Ale prezes Kupidura po raz kolejny udowodnił, że jest doskonałym strategiem. Jako anegdotę mogę powiedzieć, że w czasie rozmów, przed podpisaniem kontraktu mówił o tym, że liczy na to, że pomogę trenerowi Suchowi w prowadzeniu i nieco odciąże Wojciecha Żalińskiego. Gdy okazało się, że nie jestem zainteresowany trenerką, mówił o rywalizacji z Żalińskim. Teraz mówi, że oczekuje, że pociągnę grę. Ale mnie to cieszy. Myślę, że z Wojtkiem, gdy tylko dojdzie do pełni sił będziemy toczyć zdrową rywalizację z pożytkiem dla drużyny. A jak pokazują ostatnie lata, żaden zawodnik nie jest w stanie utrzymać równego poziomu przez cały sezon.
- W Jastrzębiu byłeś kapitanem. Wiele osób widziałoby Cię w tej roli także w Jadarze.
- W Jastrzębiu byłem mianowany kapitanem przez działaczy. Raul Lozano i Daniel Castellani sami wskazują kapitana. Ja jestem przyzwyczajony do tradycji, że to drużyna wybiera kapitana i uważam, że to najlepsze. Kapitan ma reprezentować drużynę i musi cieszyć się jej zaufaniem. Nie przyjąłem za punkt honoru zostać kapitanem Jadaru. To także obowiązki.
- Trener Such obiecał Wam wolne weekendy. Skorzystałeś z wolnego?
- Tak, w piątek po treningu pojechałem na działkę na Kujawy, odpocząć z rodziną. Co nie znaczy, że nic nie będę robił.
- A nie jesteś zmęczony?
- Zajęcia dwa razy dziennie po dwie godziny, w czasie których jest dużo biegania i siłowni są męczące, ale nie ma tragedii. Od trzechtygodni indywidualnie przygotowywałem się do pierwszych zajęć. Ćwiczyłem, trochę biegałem, po to, żeby teraz nie cierpieć. W czasie weekendu napewno też się poruszam.
- Macie zaplanowane cztery turnieje i trzy dodatkowe sparingi. Wystarczy, aby przygotować się do sezonu?
- Wydaje mi się, że to wystarczy. Zawsze trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy tym, żeby zgrać zespół, a jednocześnie czuć głód siatkówki. W moim przypadku kilka spotkań kontrolnych jest potrzebnych. Muszę trochę poćwiczyć z nowymi dla mnie rozgrywającymi.
Rozmawiał Jerzy Stobiecki, Echo Dnia
|